Obecny czas to Pią 8:51, 03 Maj 2024 |
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zobacz posty bez odpowiedzi
Forum Forum o Fantastyce Magii i RPG Strona Główna
»
Nasza Twórczość
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Nasze domysły...
----------------
Magia i zjawiska paranormalne
Legendy i mity
Sny
Okrutna rzeczywistość
Nasze Zainteresowania
----------------
RPG
Książki
Muzyka
Manga i Anime
Nasza Twórczość
Film
Zwierzęta
Offtop
----------------
Humor
Ogłoszenia
Karczma
Gry
Cała reszta
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Milczący_Prorok
Wysłany: Nie 13:44, 08 Paź 2006
Temat postu: Historia barda Teodora
"Historia barda Teodora"
W zatłoczonej do granic mozliwości karczmie, wśród krzyków i śpiewu pijanej klienteli "Świńskiego Ucha" siedział ktos dziwne. Jako jedyny z gości nie pił na umór. Nic nie pił ani nie jadł. Nawet Edmund JArd, tutejszy szynkarz i właściciel tawerny azczął sie przejmować przybyszem. Nie nawykł do przyjmowania gości, którzy o nic nie prosili. Edmund może nie był zbyt uczony, ale długie lata pracy w karczmie czegoś go nauczyły - nie zadawania niepotrzebnych pytań. Jednak nie tylko on przyglądał się przybyszowi. Pewien rosły, odziany w skory mężczyzna z bliznami na twarzy i toporem u pasa, widać wyznawał inne poglady niż szynkarz. Podchmielonym głosem zaczepił nieznajomego proponując mu piwo. Ten nie odmówił, uśmiechnął się tylko ii skinął głową.
~Rad jestem, że jeszcze życzliwi ludzie po tym świecie chodzą. Jam jest Teodor, wędrowny muzyk i poeta. Bardem częściej mnie w tych stronach mienią, jednakże i trubadurem, i grajkiem zwany byłem. Czymżem zasłużył na twe towarzystwo szlachetny wojowniku?
~Teodorze, miłymi dla mnie twe słowa, jednak nie różnię się zbytnio od innych tutaj. W moich stronach nazywali mnie Ternwald, lecz tu, jako Gryzli uchodzę, gdyż tego niedźwiedzi - wskazuje na płaszcz z grubej skóry - zabiłem małym nożem w pojedynkę, gdy mi rybę chciał odebrać. Był z niego przeciwnik nie lada i kto wie, może bym z życiem nie uszedł, gdyby nie ten właśnie nóż, w mym bucie ukryty nie był, i gdyby wtedy nie wypadł.
~Zaiste to wyczyn. Niewielu wojowników może się poszczycić równie chwalebnym zwycięstwem. Powiadasz, że tym nożem życie mu odebrałeś?
~Tak. Bogów na świadków biorę, że ten to nóż pomógł tej bestii ducha wyzionąć, mnie przy tym życie ratując. Jard! Pospiesz się z tym piwem! Nie wypada, by tak zacny gość o suchej gębie siedział.
Na stole szybko wylądowały duże gliniane kubki i dzban z tegożsamego materiału wykonany, a pełen mocnego napoju zwanego w tych stronach "Niedźwiedzią Zastawą", gdyż prócz piwa, i miód, i gorzałka w rarńcu lądowała, a by połączy ć tak niezgrane trunki dodawano wilcze mleko. tym specjalem słynęła owa karczma, a sekretu napoju sam Jard nie chciał zdradzić za największe pieniądze, czy to srebrem płacono, czy złotem.
~Przyjacielu, Ternwaldzie, nie chcę twego mieszka nadszarpnąć, jednakże nie tylkom spragniony, od rana nie jadłem, kiedy to oni, tfu psie syne, oni złapali mnie i ni pensa nie zostawili. Tyle dobrego, że nie stłukli, lecz puścili.
~Któż to?! Gdzie?! <do wszystkich> Kto raczył na mego przyjaciela broń podnieść i odrzeć z ostatniego miedziaka? Kto odważył się uczonego męża ruszyć? Poetę i muzyka okradać! Któż to zrobił? Zaraz od brzucha do gardła samego zrobię mu trzecie oko, które pokaże, kogo nie należy ruszać! Więc kto?!
~Ternwaldzie, rad jestem, że stajesz w mej obronie, lecz już po fakcie. Uciekli. Utrata pieniędzy nie boli tak bardzo, jak strata mej miłości, jedynej...
~Wiem i rozumiem. Ale żeby w tych stronach i do tego doszło?! Na morzu, rozumiem, ludzi porywają i podobno gdzies na dalekiej obczyźnie w jasyr oddawają. Ale tu? I to jedyną? Ukochaną...
~...Harfę mą zabrali. Zbrodniarze.
~Harfę? Fakt, tyś śpiewak, ale by o głupią harfę w karczmie burdę wszczynać?! Jeszczeby krew się polała tylu zacnych ludzi...
~Ona dla mnie jedyną. Bez niej żyć nie warto, więc albo ją odzyskam, albo na życie się targnę. Ona lepsza od żonki, od kochanki, bo nie zdradzi, a jej melodia wszystkie utracone przyjemności wynagrodzi. Tak, ona mi była żoną i matką, żyć nauczyła. Jej imię Egida.
~Cóżto za zwyczaj imię harfie nadawać? Czyś postradał zwysły poeto?! Przecie to tylko kawałek metalu i struny z włosia. Kupisz sobie nową i w sercu swym do nowej rozpalisz uczucie, by kochać... Tak, jak to dawniej było, a teraz zamilcz. Edmundzie, przynieś mu miske strawy, niech się naje, a i pokój, lub łoże w wspólnej sali, ten pan tu: Teodor, mój przyjaciel. Niech mu niczego nie zabraknie. Wybacz przyjacielu, lecz znużonym i zasnę. Dobrej nocy. Przyezekam, że już po pieniu koguta zaczniemy szukać twej harfy, a fatygę mi wynagrodzisz piękną pieśnią.
~I tobie dobrej nocy życzę, i dziękuję za wszystko, jam twym dłużnikiem. Śpij dobrze.
Teodor również wkrótce ułożył się do snu, po raz pierwszy od dłuższego czasu mógł korzystać z wygód, jakie zapewniała mu karczma. Był najedzony i niczego mu nie brakowało. Prawie niczego. Gdzieś w głębi duszy czuł, że harfa, której tak bardzo pragnął, o której marzył, jest już w zasięgu jego dłoni, wystarczy szybko po nią sięgnąć i równie szybko cofnąć ręce, by nie oddzielił ich od Teodora topór właścicielki harfy. Wraz ze zgaśnięciem kaganka Teodora zgasło ostatnie światełko w niewielkim miasteczku Bern. Wiał chłodny jesienny wiatr, a przysłaniające niebo chmury nie zwiastowały słonecznego dnia.
Teoretycznie powinienem pisac dalej, ale sie wypaliłem, więc został tylko wstęp napisany w specyficznym języku.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Theme created OMI of
Kyomii Designs
for
BRIX-CENTRAL.tk
.
Regulamin